Moje Jerycho






 Po trzech latach doznań seksualnych z J. (tak nazwę moją koleżankę) moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Był to czas przyspieszający proces dojrzewania i z pewnością odcisnął piętno na mojej psychice. Mogłabym rzec, że zostałam raz na zawsze wyrwana z beztroskiego stanu, jakim jest dzieciństwo. Od tej chwili moje podejście do cielesności było mocno skrzywione, wręcz wypaczone.
Po zniknięciu J miałam wrażenie, że mam do czynienia z kimś zupełnie mi obcym. Nie poznawałam samej siebie. Myślałam tylko o tym jak się zaspokoić. Pamiętam, iż był to dla mnie bardzo trudny czas. Byłam wtedy zagubiona i nie potrafiłam odnaleźć się w nowej rzeczywistości sama.  W momencie kiedy zrozumiałam, że będę musiała odgrywać podwójną rolę dotarło do mnie, iż nic już nie będzie takie jak było. Z jednej strony byłam tą grzeczną dziewczynką, a z drugiej tą o skrzywionej moralności. Każdą z nich odgrywałam na zmianę, w zależności od potrzeby sytuacji. Oczywiście przed rodziną byłam wręcz wzorowa, nienaganna no a przed samą sobą to było różnie. Prawdę mówiąc walczyłam z nimi obiema. Przestałam sobie wierzyć, po prostu nie znałam prawdy o sobie. Próbowałam zniszczyć jedną z nich, ale nie potrafiłam. Chciałam zdefiniować się raz na zawsze, bo bardzo męczyło mnie ukrywanie przed rodziną tego, co się stało. Poznanie przyjemności cielesnej w wieku 6 lat sprawiło, iż niemalże natychmiastowo się od niej uzależniłam. Do tej pory jedyną przyjemność dawała mi J. Nigdy wcześniej nie próbowałam sama się zaspokajać, nawet nie wiedziałam jak. Z tego powodu szybko zrozumiałam, że znalazłam się w pułapce. Była to pułapka, z której nie potrafiłam się wydostać. Potrzebowałam seksu. Istne szaleństwo... Nie myślałam o niczym innym. Wtedy zaczęłam szukać. Szukałam wszelkich bodźców i sposobów. Zaczęłam odkrywać swoje ciało na nowo i właśnie w taki sposób zaczęłam się masturbować. "Gdzie jesteś?"- wołanie Boga wybrzmiewało przez całą długość mojego życia. Bóg nie ustawał w swej miłosiernej próbie rozbrojeniu mojego lęku i nieufności poprzez miłość. Ja wbrew wewnętrznemu pragnieniu przylgnięcia do Niego nie odpowiadałam na Jego wołanie. Zdezorientowana nie odnajdywałam odpowiedzi na moje pytania do Boga i uciekałam przed Nim. Byłam zamknięta i oddzielona w trudnościach mego życia. Mimo uporu w głębi serca pragnęłam, aby Bóg zawalczył o mnie i wyrwał z tego piekielnego miejsca. Miałam nadzieję, że mój Bóg okaże się zazdrosnym Bogiem i zawalczy o mnie.









Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty