Sodoma i Gomora



Odkąd tylko zaczęłam się masturbować, robiłam to nieustannie. Mogłabym rzec, że codziennie. Z perspektywy czasu dostrzegam, jak daleko przesunęłam niebezpieczną granicę, w której wtedy nie widziałam najmniejszego zagrożenia." Niewinne zabawy"ze starszą koleżanką przerodziły się w uzależnienie. Kolejnym krokiem była masturbacja - substytut seksu. Niestety po kilku latach sama masturbacja mi nie wystarczała, potrzebowałam silniejszych wrażeń. Sięgnęłam, więc po pornografię. Z początku wystarczało mi soft porno. Jednak po niedługim czasie moja ciekawość wzrosła, co popchnęło mnie do pójścia o krok dalej. Odkryłam dotąd obcy mi świat, jakim był BDSM. Świat pełen perwersji, bólu, fetyszyzmu, dominacji i uległości. Strasznie mnie to jarało. Im dłużej oglądałam tego typu filmy tym częściej szukałam coraz to brutalniejszych sposobów uzyskania przyjemności. Za każdym razem na przemian wyobrażałam sobie siebie na miejscu osoby dominującej i uległej. Każda dawka seksualnych wrażeń znieczulała mnie coraz bardziej. Moja wrażliwość duchowa i cielesna powoli zanikała, a ja nieświadomie traciłam poczucie, że jestem wartościowa i godna kochania. Zatraciłam się w tym świecie tak bardzo, że codzienna masturbacja po kilkanaście razy dziennie już zupełnie mi nie wystarczała. Doprowadziłam się do stanu, w którym nie myślałam o niczym innym jak tylko o tym jak i gdzie najszybciej się zaspokoić. Przestałam dbać o bieżące sprawy. Wszystkie wartości życiowe stały się drugorzędne, nieważne. Ciągle było mi mało, nic nie dawało mi ukojenia. Traktowałam masturbację jak nagrodę. Gdy czułam się źle sięgałam po porno, by polepszyć nastrój. Robiłam to także kiedy bardzo się nudziłam. Każda chwila była dobra. Nie było dnia bym tego nie robiła, a nie miałam żadnych zahamowań. Potrafiłam się masturbować u babci, w domu, w toalecie u fryzjera, w szkolnej toalecie itd. Wychodziłam do toalety w trakcie lekcji tylko po to, by się zaspokoić, ponieważ nie wytrzymywałam kilku godzin poza domem bez dawki dopaminy. Dzień bez masturbacji był dniem straconym. Przepełniona negatywnymi emocjami oraz ogromną potrzebą miłości dorastałam w przekonaniu, iż kompletnie nie zasługuje choćby na odrobinę akceptacji ze strony mojej mamy. Ból wewnątrz mnie przerodził się w nienawiść do samej siebie i za wszelką cenę pragnęłam pozbawić się jakiejkolwiek wrażliwości, po prostu chciałam, by samoistnie obumarła. W tym procesie pomagała mi pornografia, na którą zawsze mogłam liczyć. Powoli świadomie zaczęłam się znieczulać czego wynikiem było pozbawienie się wszelkich pozytywnych uczuć. Wołałam do Boga, krzyczałam, ale On milczał. Pełna goryczy siedziałam w swym gnieździe rozpusty, siedlisku zła moralnego. To było przeklęte miejsce, gdzie panował chaos. Miałam osobliwe wrażenie, że Bóg wszedł do mego serca, rozejrzał się i miał ochotę od razu wyjść. Sodoma i Gomora wyglądały lepiej niż to, co ujrzał w moim sercu.

Komentarze

Popularne posty